S. Khalil: W islamie istnieje jeden podstawowy konflikt: między sunnitami, którzy stanowią większość muzułmanów, ok. 85%, a szyitami, których jest 12-15%. Konflikt ten zrodził się zaraz po śmierci Mahometa. Bo w swym przemówieniu pożegnalnym przykazał im dwie rzeczy: trzymać się Koranu, który jest słowem bożym, oraz trzymać się rodziny proroka, czyli jego przybranego syna, Alego. Po śmierci Mahometa powstał problem, kto ma być jego następcą. Towarzysze Mahometa przejęli władzę, wybrali jednego spośród siebie na następcę Mahometa. Ali został zaledwie czwartym kalifem. I to jest początek podziału na szyitów, którzy opowiedzieli się za Alim, i sunnitów, którzy stanęli po stronie towarzyszy Mahometa. Dziś problem ten ma charakter polityczny. W Syrii na początku Syryjczycy protestowali przeciwko dyktaturze, ale bardzo szybko, już po dwóch miesiącach, miejsce Syryjczyków zajęli w tym konflikcie ludzie z całego świata islamskiego, a zwłaszcza z Półwyspu Arabskiego, aby walczyć z szyitami i alawitami, którzy rządzą Syrią. A zatem powracamy tu do problemu źródłowego i do tej podstawowej zasady, że kto nie należy do prawdziwego islamu musi zostać wyeliminowany, bo jest kafer. Ale słowo kafer oznaczało pierwotnie tych, którzy nie wierzą w Jedynego Boga. Z czasem zakres tego pojęcia rozszerzono. Zbyt łatwe szafowanie tym słowem jest jedną z plag współczesnego islamu, bo to oznacza, że ów człowiek nie jest prawdziwym muzułmaninem i trzeba go zlikwidować.
- Jak jednak wytłumaczyć to stałe narastanie fundamentalizmu wewnątrz islamu?
S. Khalil: W myśli islamskiej istnieje wola obrony wiary w Jedynego Boga. Jest to jeden z podstawowych elementów teologicznych islamu. Również w czasach Mahometa, ten, kto nie wyznał, że istnieje Jeden Bóg, nie miał prawa do życia. W najlepszym wypadku może zbiec, oddalić się od muzułmanów. A jeśli nie, to albo musi zostać muzułmaninem, albo zostanie zabity. Taki jest punkt wyjścia. W pewnym sensie ta wola obrony wiary w Jedynego Boga jest wspaniała, tylko że środki są niedopuszczalne. Ale tak było na początku. A dziś wszystkie ruchy fundamentalistyczne chcą właśnie wrócić do początków. Tendencja ta nazywa się salafizmem. Chcą stosować zasady i prawo koraniczne tak, jak je zdefiniował prorok. Walczą zatem z wszystkimi, którzy nie są ich zdaniem doskonałymi muzułmanami. I widzieliśmy, że w ostatnich dziesięcioleciach do najostrzejszych starć dochodziło między samymi muzułmanami. Na to nakłada się inny czynnik, a mianowicie fakt, że świat muzułmański od stuleci nie wniósł nic nowego do dziejów świata. Wyraźnie to kontrastuje z tym, co działo się w pierwszych wiekach islamu: czy to z podbojami w VII w., czy też z tym, co działo się potem od IX do XII w., kiedy to islam wytworzył wspaniałą kulturę, również dzięki wkładowi chrześcijan, którzy przetłumaczyli całą myśl hellenistyczną. Zaowocowało to bardziej humanistyczną wizją relacji z innymi. Była to naprawdę wielka cywilizacja islamska, arabska, w jakimś sensie islamsko-chrześcijańska, która trwała przez wieki.